niedziela, 21 stycznia 2018

spacerkiem


Dzięki Klarce przypomniała mi się zabawna historyjka.
Rozmowa u Klarki dotyczyła różnych dziwnych sytuacji damsko-męskich w obrębie rodziny i w komentarzach pojawiły się zabawne opowieści.
Mój tata bardzo młodo został ojcem i gdy ja już byłam nastolatką, co niektórzy nie wiedzieli czy jestem córką, czy może bardzo młodą, zbyt młodą partnerką tego młodego i przystojnego mężczyzny. Tato był żartownisiem i niejednokrotnie robił sobie jaja w takich sytuacjach.
Każdego tygodnia chodziliśmy razem na zakupy do Hali Targowej, a musicie wiedzieć, ze tamta hala bardzo różniła się od tej obecnej na niekorzyść tej nowej, wyremontowanej.
I tu troszkę historii, która nie ma jednak wpływu na anegdotkę.
W starej Hali  stoiskami były sklecone prowizoryczne stragany, często zbudowane ze skrzynek po jabłkach, na tych skrzynkach czasem leżały jakieś sklejkowe blaty. Tak było w centrum od początku aż do końca, a z tyłu Hali i pod jej obu bocznymi ścianami kupcy mieli porozstawiane wielkie jutowe worki z ziarnami, mąką, kaszami, ziemniakami i prosto z nich pakowali towar. To tu było najwięcej wróbli i gołębi, które podkradały jedzenie i tu też było najwięcej kotów, które   z kolei polowały na te ptaki.
 Z przodu, ale na bocznych alejkach siedziały kobiety przyjeżdżające z okolicznych wsi sprzedając jaja, sery zapakowane w lniane ściereczki, masło w blokach pakowane w pergamin, śmietanę i mleko, które nabierały z wielkich kanek i przelewały do kanek klientów. Inne oferowały sezonowe warzywa, kury i kurczaki. Zupełnie pod ścianą znajdowały się stoiska rzeźników, na samym końcu były kwiaciarki. Na piętrze znajdowały się stoiska z odzieżą, kożuchy, jakieś tekstylia, koce, garnki, narzędzia i inne dobra. Głównie przed świętami pojawiały się produkty delikatesowe, które pochodziły z paczek z Zachodu, lub za sprawą operatywności ówczesnych sprzedawców, czytaj układów w różnych PSS Społem.  Tymi poszukiwanymi i luksusowymi dobrami były pięknie pakowane kawy, słodycze, bakalie i południowe owoce. Stoiska były oświetlone żarówkami zwisającymi z kabli, nie było ogrzewania, więc zimą sprzedawcy byli opatuleni na cebulkę, rozgrzewając się sprzedawaną przez inne handlarki herbatą, kawą, czy domowymi wyrobami typu pierogi, gołąbki, bigos czy zupy. Niejednokrotnie je tam jadłam i daj bóg, by takie jedzenie było obecnie do kupienia. Pod halę podjeżdżały dostawcze samochody ciężarowe, ale i wozy zaprzęgnięte w konie. Tego klimatu, tego zapachu nie zapomnę nigdy i bardzo za nim tęsknię. Hala Targowa to piękny przykład architektury secesyjnej co widać na poniższych zdjęciach. Na niezwykle nowoczesnym, jak na tamte czasy - lata 1906-1908,  żelbetonowym szkielecie został wybudowany budynek nawiązujący do neogotyku. Co ciekawe, wybudowano jednocześnie niemal identyczne 2 hale, a miały powstać jeszcze dwie, ale wojna nie pozwoliła zrealizować tych planów. Niestety w 1973 roku drugą halę wyburzono, co uważam za absolutny skandal.

                                         wejście główne  plus północna część budynku

 wejście tylne plus południowa strona budynku



                                                        wejście główne po remoncie

stoiska po remoncie, niestety nigdzie nie mogłam znaleźć zdjęć wnętrz starej hali 



wyburzona Hala przy ul. Kolejowej 



Po wojnie została odbudowana, ale z uwagi na ówczesne skromne środki oczywiście było to zrobione  dość zgrzebnie i oszczędnie, dopiero teraz po kolejnym remoncie Hala wypiękniała jako budynek, jednak z jej klimatu nie pozostało nic i tak jak kiedyś kupowało się tu tani i bardzo świeży towar "prosto od chłopa", bo to było głównym powodem dokonywania tu zakupów,  teraz jest tylko czysta komercja i ceny przyprawiające o zawrót głowy np. kapelusze prawdziwków po 90 zł za 10 dkg.
Obecnie powróciła moda na oldschoolowe wnętrza, na PRL i do hali powróciły tanie bary dla okolicznych studentów, których dizajn nawiązuje do tamtych czasów. Ponoć powstają inicjatywy, by ten budynek znów był miejscem takim, jakim pamiętają go starsi wrocławianie. Faktem jest, że wybór towaru jest tam bardzo duży, wiele też ekologicznej żywności, ale moim zdaniem za mało produktów z pierwszej ręki, za mało bazaru, za dużo eleganckich spożywczych butików.

tu trochę historii klik

klik 



Ale do brzegu, jak mówi Klarka.
Kiedyś podczas zakupów, które robiłam z tatą, jakaś sprzedawczyni zapytała- niech może żona wybierze ?, zaczęliśmy się z tata bardzo śmiać. Tata nawet był troszkę zażenowany, ale następnym razem kazał mi zwracać się do siebie po imieniu, co z radością robiłam i mieliśmy niezły ubaw, gdy te kobiety szturchały się nawzajem pokazując sobie nas. W sumie można się było pomylić, bo on wyglądał i był bardzo młody, a ja już byłam nastoletnią piętnastoletnią pannicą. Wiele lat później, gdy tata był już dziadkiem, to dla żartów też gdzieś idąc z nim znów zwracałam się do niego po imieniu, przypominając mu tamte czasy. Może różnica między nami była już bardziej widoczna, ale nie takie to różnice widzimy na co dzień  i nikogo to już nie dziwi.
Dziś nie ma już taty, tamtej hali też nie , ale wspomnienia są wciąż żywe i bardzo mi bliskie.

sonic

42 komentarze:

  1. coraz ważniejsze stają się te wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo Ci zazdroszczę że mogłaś się tak z tatą wygłupiać, mój był strasznie surowy

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne wspomnienia.
    A hale uwielbiałam i jakodziecko, i nastolatka i do dziś, choc sie zmieniła bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W nowej nie byłam chyba z 3 lata, muszę się wybrać, by pokazać najmłodszej

      Usuń
  4. Mojego tate tez brali za mojego partnera, czy jak kiedys sie mowilo, chlopaka. Byl szczuply, wysoki, wysportowany i nie wygladal na ojca.
    Podobna hala byla tez w Lodzi na Gorniaku, choc nie tak piekna jak Wasza, ale ta sama atmosfera, przyjezdzajacy z okolicznych wsi rolnicy. A pozniej wszystko uporzadkowano, zaczely sie wymogi sanitarne, przepisy, reguly i atmosfere szlag trafil. I nie ma juz tych niepowtarzalnych w smaku smietan, serow, jajek, kartofli kupowanych na zapas na zime czy "swoich" wedlin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ta atmosfera, ten zapach, myślę, że potęgowane wrażliwością małego dziecka.
      I smaki mmmm

      Usuń
  5. Dobre wspomnienia!
    U nas było targowisko, moja babcia sprzedawała tam różne produkty z ogródka,a nawet króliczki. Przywolałaś tym wpisem i moje wspomnienia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że te wspomnienia udało mi się i u Was przywołać, jak widać :)

      Usuń
  6. Też miałam bardzo podobną sytuację z moim Tatą :)))
    Nawet parę dni temu wspominaliśmy tamte czasy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tata...starszy był od mamy, dla mnie dobry, jeździłam z nim na wczasy i do babci, niestety zmarł gdy miałam niespełna 18 lat.
    Natomiast smak kupowanych na targu wszelkich dobroci pamiętam do dzisiaj, miejsce czyli niepozorna hala targowa do dzisiaj istnieje i jeszcze można tam spotkać "babę" z jajkami czy wędliną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie , ze piszesz "baba", bo dzisiaj jest taka poprawność w każdym aspekcie, ech :/
      Własnie tak się wówczas mówiło i nie oznaczało to żadnego braku szacunku. Mówiło się też "handlarka", baba ze wsi itd.
      Te smaki będą nam towarzyszyć i zawsze będziemy się ich doszukiwać.

      Usuń
    2. Przypomniało mi się jak brali mnie za mamę mojej wnuczki. Długo wyglądałam na mniej niż miałam lat, za to teraz, niestety, trafiają bez pudła, buuu.

      Usuń
    3. Ewciu, ja jestem jedna z najstarszych mam na wywiadówce u mojej najmłodszej :) Miałam 39 lat jak ją urodziłam :)

      Usuń
  8. Pracowałam na Nowym Targu w latach 1978-81, w hali bywałam bardzo często w tym okresie, ale jakoś nie pamiętam wnętrza, za to bardzo dobrze panią, która przed główną bramą sprzedawała...pijawki. Wygląd miała wskazujący na spożycie wyskokowe, zdarty głos i tym żabim głosem skrzeczała, pjawkiii, pjawkiii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam ją doskonale, miała wyłupiaste oczy, była bardzo tęga, ubrana bardzo niedbale, była schorowana i bałam się jej. Tam były dwie kobiety z pijawkami, druga był trochę młodsza, szczuplejsza i chyba nie piła, w każdym razie tyle co tamta :)

      Usuń
    2. Dużo produktów widziałam na halach targowych ale pijawki to dla mnie nowość :) Ciekawe skąd one brały te pijawki... :) Chętnie bym kupiła ;)

      Usuń
    3. a mnożyły je same, a skąd je brały ... może gdzieś z jakiś stawów , nie wiem
      Pamiętam jak trzymały je w butelkach po wódce i klientom dawały je w słoiczkach, butelkach- miały małe, duże
      mnie się wówczas wydawały wyjątkowo obrzydliwe :)

      Usuń
    4. W Oławie chyba były i są pijawki, tak mi coś świta w głowie, że jak żeśmy wchodzili do Oławy to mieliśmy obawy coby nam się pijawki nie przyczepiły, ale nie jestem tego pewna na 100%

      Usuń
    5. W moim podręczniku do pielęgniarstwa był temat - przystawianie pijawek :) Tylko jakos w praktyce nie mogłyśmy tego zrobić ponieważ brak było produktu ;)

      Usuń
  9. A mnie mylono nałogowo z moją matką, która była ode mnie raptem 18 lat starsza i bardzo długo wyglądała bardzo młodo. Kiedyś kierownik apteki, w której pracowała, miał do matki pretensje, że poprzedniego dnia na ulicy nie odpowiedziała mu na jego ukłon. Dopiero gdy matka wyciągnęła moje zdjęcie pan kierownik uwierzył, że kłaniał się nie jej, a mnie.
    Ładna ta hala targowa. W Warszawie są dwie, niedaleko od siebie. Ale jedna była zaanektowana przez sportowców i była Halą Gwardii, druga była Mirowska, ale wcale nie była "klimatyczna" i bardzo rzadko bywałam tam na zakupach.
    Klimat to miał w Warszawie Bazar Różyckiego na Pradze.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Bazarze Różyckiego byłam chyba dwa razy, lata temu , za czasów jego świetności ;) Tam był prawdziwy Zachód ;))) I ceny!
      A historyjka też cudna :)
      Buziaki

      Usuń
  10. Piękna opowieść. Przypomniały mi się białostockie targowiska, też legendarne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. https://dolny-slask.org.pl/549004,Wroclaw,Wnetrza_Hali_Targowej_I.html- tu jest dużo zdjęć wnętrz i zewnętrz z różnych czasów.
    Uadna opowieść. Czemu nie ma naszych tatów?
    Hala była mi po drodze chyba tylko w czasie studiów, kupowałam tam produkty na śniadanie- pachnący biały ser, jogurt brzoskwiniowy w butelce jak dla śmietany, z kapslem. Raz ukradłam rzodkiewkę, zakład z koleżanką.
    I jeszcze z dziećmi wózkowymi chadzałam, głównie do pasmanterii, sklepu zoo i z porcelaną. Z tego została mi porcelana, jak wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Megi- tam rzeczywiście można znaleźć kilka zdjęć, trzeba klikać w lata .
      Tatków brak :(((
      Hala była ważna dla wrocławian, wówczas nie było centrów handlowych :)

      Usuń
  12. Nie byłam w hali po remoncie, muszę się wybrać. Świetnie się spisałaś :*
    Mnie biorą za siostrę starszą córki, a z męża robią brata... co za świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powinnaś się cieszyć z tych pomyłek ;)
      A to Ty bywasz we Wrocławiu ?

      Usuń
    2. Cieszę się i to bardzo, a bywam na wernisażach Basi Trzybulskiej i kiedy ją nawiedzam, bo to okolice Wrocławia ❤️

      Usuń
    3. To daj znać, koniecznie !!!

      Usuń
  13. gdyby teraz ktoś mnie wziął za siostrę Matkijadwigi(jak kiedyś)to bym sie obraziła...
    widzę, że posucha tatków ... i mój był za młody, gdy się urodziłam i młodo mnie opuścił...
    a Wrocek lubię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. im dłużej taty nie ma, tym bardziej mi jego brak.
      Wrocka nie da się nie lubić :)

      Usuń
  14. Nie mialam takich przygod z Tata, ale za to mam z wlasnym synem:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety, ja syna urodziłam jak miałam 27 lat. Wówczas nikt mi nie wierzył, ze mam 2 dzieci, bo wyglądałam na 20, ale teraz nikt się nie pomyli hahahah, ale za to mówią, że jest bardzo do mnie podobny :)

      Usuń
  15. Ja mialam prawie 22 lata. Ale mysle, ze glownie sprawia to fakt, ze moj syn byl zawsze wyrosniety ponad wiek i taki zostal, potezne chlopisko:))
    Mial 18 lat, czyli ja 40 jak polecielismy we dwoje na wakacje do Las Vegas wlasnie celem swietowania jego 18-stki. Siedzimy w knajpie, najpierw mnie zatkalo jak kelner podal wino do smakowania jemu a nie mnie. A potem kelner przyjmuje zamowienie tez w sumie ignorujac moja obecnosc przy stole zwraca sie do Mlodego, a Mlody nadaje "the Lady will have..." ja pierdole o malo nie zemglalam z wrazenia;))
    A serio to brakowalo mu dokladnie miesiac do tej 18-stki i w USA alkohol mozna pic dopiero od 21 lat. A tu kelner nawet nie zapytal ile on ma lat tylko mu daje wino do probowania, a ten sieroctwo sie madrzy nazwami:)) Wierz mi, ze gdybym miala sztuczna szczeke to pewnie bym ja polknela w tym momencie. Potem pytam "skad ty sie znasz na winach, przeciez nie pijesz?" a ten spokojnie "widze jakie kupujesz i troche dobrych filmow ogladam":))
    Oczywiscie dla mnie zamowil lampke wina a dla siebie jakis sok do tego obiadu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbulwersowana jestem Twoim zachowaniem, Star ! Co za "oczywiście" ????
      Za takie piękne "the Lady will have" , za tę znajomość win, to ja bym Synu postawiła nie jedną lampkę, a dwie !!! :0

      Usuń