wtorek, 21 kwietnia 2015

pół grapefruita - notka sponsorowana przez Lidla

Osiągnęłam masę krytyczną i jak tak dalej pójdzie, to nastąpi Wielki Wybuch!
To znaczy szlag mnie trafi, bo wqrf już jest.  Muszę i chcę schudnąć, co teoretycznie jest proste, w praktyce wręcz odwrotnie. Moim problemem nie są słodycze, nie jest obżarstwo, ale właśnie zbyt mała ilość posiłków, omijanie śniadań i dogadzanie sobie wieczorem. W teorii mam miszcza, praktyka leży i kwiczy.
Wczoraj usłyszałam w DDTVN, że należ zjdać pół grapefruta po każdym posiłku, co daje minus 8 kg w ciągu trzech miesięcy. Zbyt piękne aby było prawdziwe, ale że lubię te owoce, więc biegusiem zakupiłam dzisiaj w Lidlu kilka ton tego cytrusa. Polecam koleżankom, bo nie dość, ze są bardzo tanie, to wyjątkowo słodkie, łatwo odziela się od nich biała błonka, w sumie smakują niemal jak pomelo, które ja uwielbiam.
Zjadłam już 2 posiłki plus małą przekąskę, 2 x po pół grapefruta, więc teoretycznie jest mnie już mniej jakieś 75 gram ;) Albo jakoś tak, nie chce mi się tego przeliczać.
Od pewnego czasu już i tak piję zdrowe koktaile, które same  przygotowuję, w  tym rewelacyjny anans z jarmużem i pomarańczą. Muszę się zmobilizować na serio, bo w czerwcu stuknie mi kolejny rok, dość okrągły, niestety, i mam zamiar wejść w nowe dziesięciolecie chudsza o dychę. No, to raczej niemożliwe, ale grunt to mieć plan. I jesć te grapefruty ;)

A tak z innej mańki, to jestem absolutną fanką mało popularnego w Polsce serialu  Bates Motel-link.
Film ten jest nawiązaniem do trillera Alfreda Hitchcock'a -"Psychoza,("słynnej ekranizacji powieści Roberta Blocha), w którym widz śledzi losy głownego bohatera w czasach jego młodosci.  O ile niesamowite wrażenie zrobił na mnie kultowy serial   "Breakig Bad", gdzie odtwórcy głownych ról zyskali popularność na całym świecie oraz uznanie i liczne nagrody  ( Anthony Hopkin wystosował gratulacyjny list do Bryana Cranstona odtwórcy głównej roli link ), to muszę prznać, że "Bates Motel" w niczym mu nie ustępuje i również zasługuje na wielkie uznanie.  Odtwórcy głównych ról Freddie Highmore jako Norman Bates i  Vera Farmiga jako Norma Louise Bates tworzą tak symbiotyczny duet i tak przekonująco zabierają nas w mroczny klimat nie tylko hotelu, ale i małego skorumpowanego miasteczka, że niemal czujemy ten zaduch,  ten strach i tą grozę wyłaniającą się z każdego kąta, 
Ich gra aktorska- mimika, szaleństwo w oczach, nagłe wybuchy złości, a z drugiej strony rozmowy pełne szacunku i okazywanie sobie wielkiej, własciwie chorobliwej miłości-sprawia, że w realnym świecie chyba bałabym się koło nich stanąć, zwłaszcza obok Normana, który w jednej chwili potrafi się przeistoczyć w nieobliczalnego psychotyka. Tak genialnych ról dawno nie widziałam. Tej dwójce towarzyszą jeszcze dwie inne ważne w tej historii postaci-  przyrodni brat Normana, a syn Normy, przeuroczy chłopak i jedyny normalny w tej rodzinie Dylan ( Max Thieriot) oraz zabójczo przystojny  szeryf Alex Romero (Nestor Carbonell), stojący na strazy prawa, ale i lokalnego  narkotykowego biznesu, który jest głównym źródłem utrzymania mieszkańców tego zaściankowego masteczka.
Nie będę pisać recenzji tego serailu- tutaj można je znaleźć (link).
Tak więc żyję od poniedziałku do poniedziałku i już się martwię, że III sezon niebawem się skończy. Nie wiem, ile sezonów jest przewidzianych, oby jak najwięcej. Jakie jest zakończenie i tak wszyscy wiemy, ale wcale mi to nie przeszkadza, bo śledzenie losów  tej szalonej rodziny jest wyjątkowo zajmujące. 




P.S. 

Toffi rośnie jak na drożdzach, wydaje mi się, że jest dłuższa co najmniej o swoją główkę, ślicznie rozrabia, chętnie się bawi, lubi jeść, jednak z umiarem i dużo śpi, ale o niej w następnom razom ;)



sobota, 11 kwietnia 2015

żłobek czyli nigdy nie wyjdę z pieluch ;)


Dwa  dni z Tofficzką za nami. Dwa dni obfitujące w różne wydarzenia.
Druga noc już nie była taka spokojna jak ta pierwsza, ale czegóż się można spodziewać gdy ma się niemowlaczka w domu i jest się przewrażliwioną babą ? ;)
Obudziłam się około 4 w nocy i zobaczyłam obok siebie sunię, mimo że obok łóżka było jej posłanko. Myślę, że nie uda mi się jej nauczyć spać samej, ale nie dziwi mnie to jakoś specjalnie ;)
Jednak gdy wyszłam do kuchni to i sunia tam się za mną udała. Napiła się, wysiusiała i zaczęła kucać w wiadomym celu. Niestety, kupka wyjśc nie chciała i w pewnym momencie pieseczek zaczął piszczeć, a ja wpdałami w panikę i dawaj szukać w kompie pomocy. Ktoś radził sprawdzić pupcię, czy nic nie zalega, czy nic się nie przykleiło i nie zaczopowało ujścia. I tak było, chociaż na pierwszy rzut oka widać nie było! Stałam więc w łazience,  myłam pupeczkę, moczyłam w ciepłej wodzie i za chwilkę było po kłopocie. Piszę o tym nie tyle by Wam pokazać jak zajmujące miałam noca zajęcie, ale może komuś się to przydać. Z tego wszystkiego rozbudziła się i najmłodsza i tak o godzinie 5 rano ja włączyłam sobie film w necie, Najmłodsza zaczęła grać na moim nowiusieńkim smarkfonie, a Toffi umościła się przy mojej głowie i zaczęła słodko pochrapywać. Nie wiem nawet kiedy i my usnęłyśmy, ale jak się obudziłam, to zobaczyłam, że oczko małej jest bardzo czerwone i  zaropiałe i ... znów lęk. Dawaj dzwonić do właścicielki hodowli i sru do lekarza. Oko ma silny stan zapalny, sunia dostała dwa zastrzyki, a do domu krople i antybiotyk, w poniedziałek idziemy do kontroli. Ogólny stan jest jednak bardzo dobry, budowa prawidłowa i łogólnie jest pikna i prawidłowa ;) Wizyta odbyła się w lecznicy, w której Toffi przyszła na świat, bo jej mama urodziła ją poprzez cesarskie cięcie i tej lecznicy będę się trzymać. Tam są prawdziwi lekarze z powołania.
Reszta dnia bez większych ekscesów- jedzonko, spanko, zabawa i tak w kółko ;)

                                                           Toffi po wizycie u weta


                                      godzina 22- Najmłodsza i Toffi zasnęły razem na kanapie :)


sonic

piątek, 10 kwietnia 2015

Toffi

Długo mnie tu nie było. Z wielu powodów. Główny jest niestety taki, że cały czas nie możemy się otrząsnąć po śmierci Luleczki. Nie potrafimy, nie możemy, nie jesteśmy w stanie się  z tym pogodzić. Nie ma dnia byśmy o niej nie myśleli, nie płakali. Najstarsza i mój były mąż są w najgorszym stanie, zahaczającym o depresję.
Na początku lutego zamówiłam dla Najmłodszej yorka i wszyscy cieszyliśmy się na myśl o tym, jak Lulka bedzie matkować szczenięciu, bo to żeby to robiła, nie mieliśmy wątpliwości. Bardzo kochała naszą tragicznie zmarłą yorczynkę. Niestety , Lula nie dożyła już tego dnia.
Termin odebrania maluszka zbliżał się nieuchronnie, a my z Najstarszą pogrążone w żałobie absolutnie nie byłyśmy  na to gotowe. Słowo się jednak rzekło, nie mogłam zawieść Najmłodszej, która od  11 miesięcy wyczekiwała na swojego pieska.
Wczoraj więc odebrałam naszego nowego pieseczka i mam wielką nadzieję, że chociaż on z nami będzie na dłużej, że nikt go  nie skrzwdzi. W obliczu tego co się wydarzyło, jestem cała zestresowana i aż boje się cieszyć, boję się przywiązywać. 

Toffi ma 2,5 miesiąca- odebraliśmy ją dość późno dzieki uprzejmości właścicielki hodowli, która wiedziała jaka tragedia nas spotkała i dała nam czas na odbiór małej.
Toffi jest śliczniutka, zaakceptowała nas natychmiast, a radość okazuje machaniem ogonkiem, lizaniem nas po twarzy, zachęcaniem do i odwzajemnianiem zabawy. Noc minęła spokojnie i mimo, że wchodziła mi do łóżka, to dała się w końcu ułożyć w jej posłanku. Nie mam problemu ze spaniem razem z psem, ale bałam się, że ją zgniotę, bo to naprawdę maleństwo-dorosła będzie ważyć około 1,5 kg. Grzecznie siusia na matę. No poza nią też ;)