Wspaniały Prezydent Gdańska- Paweł Adamowicz (2.11.1965- 14.01.2019)
Dobry Człowiek, prawy obywatel, Europejczyk o szerokich horyzontach, prawdziwy katolik, wspaniały mąż i ojciec, oddany przyjaciel i kolega, wyrozumiały szef i współpracownik.
Zabiła go ludzka podła nienawiść. Zginął od ciosów noża z ręki bandyty, którą do ciosu podniosło mu wielu.
Do końca służył Polsce i Polakom.
Zdążył jeszcze zebrać datki dla dzieci w ramach WOŚP. Niestety, zaraz po tym i po swym pięknym przemówieniu, w którym mówił o miłości, tolerancji, solidarności, zginął.
Niepowetowana strata, Polacy płaczą, płaczę i ja.
Oby ta śmierć wstrząsnęła Polakami. To musi się skończyć!
Ta zbrodnia zabiła jeszcze jedno serce- serce Jurka Owsiaka, który podał się do dymisji.
To samo zło, ta sama nienawiść w końcu Jurka złamały.
Kończy się 2018 rok, który dla mnie był dość trudny, ale jednocześnie dał mi dużo dobrego.
Przede wszystkim nasza rodzina powiększyła się o najcudowniejszego na świecie wnuczka.
Młodzi rodzice świetnie dają sobie radę, a Duszek każdego dnia zaskakuje nas swoimi postępami.
Ma już 4 zęby, którymi chwali się uśmiechając się non stop.
Najstarsza lada moment wprowadzi się do remontowanego jeszcze cały czas mieszkania,
a Najmłodsza żyje tak, jak nastolaktki żyć powinny- radośnie i wśród przyjaciół.
Zawodowo to był trudny rok. Robię to co lubię, ale na efekty swojej pracy musiałam czekać długo, zbyt długo, nie mniej jednak rok zakończyłam sukcesem, a w nowy rok wchodzę pewnie.
We wrześniu odcięłam od się od pewnych relacji, które mnie energetycznie wykańczały, co w efekcie zaskutkowało spokojem w głowie i chyba przełożyło się na sukcesy w pracy, w każdym razie tak to czuję i odbieram. Wierzę w to, a za sprawą pewnej Wiedźmy nabieram sił i wewnętrznego ładu.
Dawno nie czułam się tak dobrze, szczęśliwie i spokojnie.
Miałam wiele pomysłów na kolejny wpis. Miało być o przepięknym lecie tego roku, które trwało 7 miesięcy od kwietnia do połowy października. Takiego lata nie było od kilkuset lat Miałam pisać o urodzinach syna, o rosnącym mądrym wnuczku, miałam pisać... ale każdego dnia było coś, co mi na tyle zabierało myśli, że przekładałam swój wpis. Wczoraj w nocy dostałam wiadomość od Mai, wiadomość, której się obawiałam, której podskórnie się spodziewałam, ale znów- życie płynie, coś tam się dzieje, a ja w tym kieracie zaprzątnięta liczyłam, że jednak nie, że to niemożliwe, że tak nie może być Wczoraj zmarła Ela, autorka bardzo niezwykłego bloga elkiblog.pl/ o wielce znamiennym podtytule ZAMYŚLENIA. Ela pisała o nim tak : Mój blog: – chcę w nim zapisać swoje Zamyślenia, ale też przepisy kulinarne, upamiętnić zdarzenia, zajrzeć w przeszłość zauważyć w jaki sposób zapisała się w teraźniejszości, zilustrować zdjęciami. A upublicznienie? Czy to rezygnacja z prywatności? Pojmuję to inaczej, gdyby pojawili się czytający to dobrze, może komuś się przyda coś z zamyśleń? Wtedy zostanie ślad w pamięci i warto dzielić się sobą swoimi myślami. Elżbietę poznałam równo pięć lat temu, sprawdziłam w wpisach na Jej blogu. Od razu zrozumiałam, że to wyjątkowa kobieta, erudytka, wrażliwiec o wielkim sercu dla ludzi i dla zwierząt. Miała wiele pasji, a Jej wiedza na temat historii, literatury, ziołolecznictwa, kamieni naturalnych, ale i numerologii, Tarota czy fizyki kwantowej budziła mój podziw. Z Elą można było porozmawiać na każdy temat, w moim przypadku głównie to ja czegoś się dowiadywałam. Miałam to szczęście poznać się z Elą osobiście, a także być zaproszoną do miejsca, które szczególnie kochała- na Jej działkę. Tam pokazywała mi swoje ukochane róże, kwiaty, drzewa, ptaszki w karmnikach. Dzisiaj Najmłodsza sama sobie przypomniała czosnek niedźwiedzi, którym nas Ela częstowała. Pamiętam jak bardzo przeżywała te spotkania z Elą i była zachwyconą tą jakąś aurą, która Elę otaczała. Miło mi było, że i Ela bardzo nas polubiła. Potem wyjechałam do Soniczkowa, ale w kontakcie byłyśmy nadal. Jakoś z blogów przeniosłyśmy się na FB i tą drogą znów Ela coś tam podrzucała, coś nie zawsze zrozumiałego dla mnie, czy innych, coś kontrowersyjnego, ale zawsze potrafiła zwrócić uwagę na coś nowego, na coś o czym pojęcia się nie miało, a myślę, że warto było się nad tym pochylić. Nie raz, nie dwa miałam wyrzuty, że nie wróciłam do danego tematu, mimo, że sobie obiecywałam. Teraz obiecuję nadrobić wszystkie zaległości. Eli świat był wielowymiarowy, niezbadany, ale do zbadania, ciekawy, zmuszający do refleksji. Dzięki Eli, poznałam i Eli męża, i córkę Maję. domyślam się jak ciężko im teraz. Ela szczególnie kochała zwierzęta i myślę, że Tęczowy Most , gdzie każdy z nas ma już swojego przyjaciela, z pewnością Ela odwiedzi, a może już tam, pomiędzy niebem, a Ziemią czeka nas nas? Wierzę, że tak, że człowiek nie może tak zniknąć, że kiedyś wszyscy się tam spotkamy. Elu, na zawsze jesteś w mym sercu ♥
Piosenkę znam, uwielbiam, ale nie wiem jak to się stalo, że nie rozpoznalam tej czarnuli obok Nosowskiej???
Czytam jej bloga od lat, kocham jej teksty, świat widziany jej oczami jest mi bliski . Rzadko ostatnio pisze, więc i ja zapominam wpadać, a tu taki suprajs :))) To znaczy dla mnie suprajs, bo teledysk sprzed kilku miesięcy, o czym Ona wspominała.
Wczoraj Najstarsza miała urodziny, boszzzz to już 28 -e .
Dla mnie ona nadal ma osiemnaście, bo na tyle w sumie wygląda.
Była mała rodzinna uroczystość z moim wnusiem w roli głównej .
Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że jest najpieknieszy, najmądrzejszy i najsłodszy, co nie ? :)
Podtrzymywany za rączki staje mocno na nózkach, patrzy rezolutnie na wszystko , co go otacza i CAŁY czas się śmieje- raz- bo go coś bawi, raz- bo go się rozśmiesza, a innym razem tak jakby zalotnie i lekko zawstydzony strzela te uśmiechy na prawo i lewo. No normalnie czaruś i amant w jednym ! Karmiony piersią wyglada jak pączek w maśle. Za nim już pierwsze ziemniaczki, marcheweczka, brokuły i banan- wsuwa, az mu się uszka trzęsą, a lapką stara się przytrzymać rękę mamy z łyżeczką.
Poza tym , remont w gniazdku młodych powoli się rozkręca, może za miesiac odzyskam sypialnię ;)
Znalazłam to na kwejk.pl .Tak prawdziwe, że aż smutno mi się zrobiło.
I tak dobrze, że ten czas rozwlekł się u mnie o kolejnych 12 lat, bo tyle jest młodsza Najmłodsza od Syna, a od Najstarszej o lat 14-cie. Moje koleżanki dawno zapomniały o porannym wstawaniu, szykowaniu śniadania do szkoły, wywiadówkach, wycieczkach szkolnych, a ja się martwię, że to mi się niedługo skończy. Najmłodsza własnie mnie opuszcza, ma swój świat, przyjaciółki,
koleżanki, kolegów i chłopaka.
Mama jej zdaniem przynudza, więc mama robi co może, by nie być wapniakiem ;)
Wiem z doświadczenia, że ona znów powróci, ale musi minąć kilka lat.
Tak było z jej rodzeństwem.
Mimo wszystko widzę, jak moja rola się kończy, a oni, cała trójka,
wyfrunęli i szybują w swoim świecie.
obejrzałam serial "Dom z papieru" - rewelacyjny, polecam
piosenka z niego własnie znów stała się hitem
a tu zwiastun, też z tą piosenka w tle
Bella ciao – pieśń włoskich partyzantów antyfaszystowskich powstała około roku 1942. Melodię zapożyczono z pieśni ludowej śpiewanej przez najemnych robotników rolnych, autor słów pozostaje nieznany. Obecnie Bella ciao należy do najbardziej znanych na świecie pieśni antyfaszystowskich. Jest również często śpiewana w parlamencie włoskim przez deputowanych partii lewicowych.( wikipedia) Chyba przyjdzie ją nam śpiewać, jak ONR nie zdelegalizują :(
Postanowiłam odkurzyć bloga, ot tak, przy niedzieli.
Dużo się działo/dzieje, a ja z postępującą sklerozą na bank zapomnę, więc trzeba zapisać w pamiętniczku.
1. Meteorologiczne - od kwietnia mamy lato. Co tam lato, żar tropików ! Przyszło nam żyć w czasach, gdy 29 stopni nazywamy sporym ochłodzeniem. Soniczkovo wyjątkowo doświadczone tym pogodowym armagedonem, bo jak nawet gdzieś we Wrocku popada, lunie czy zagrzmi, to u nas ani kropli nie uświadczysz.
Uwielbiam naszą wieś i jej okolice, zachwycam się okolicznościami przyrody i mimo, że to już druga połowa sierpnia, jakoś nie czuć nadchodzącej jesieni. Wieczorne spacery przy odgłosach śpiewających ptaków, buczeniu owadów nastrajają mnie optymistycznie, wyciszają i przywracają równowagę psychiczną.
lubię tę leśną zieloną furtkę, która przypomina mi książkowe wejście do "Tajemniczego ogrodu"
2. Rodzinnie- moja siostrzenica wyszła za mąż. Cóż to był za ślub! Piękny, dopracowany do ostatniego szczegółu, ale najbardziej utkwił nam wszystkim w pamięci pierwszy taniec młodych. Byliśmy przekonani, że został przećwiczony pod fachowym okiem, a okazało się że nie. Wszystkie tańce na YT mogą się schować, a ja czekam na film z wesela, by pozachwycać się się jeszcze po stokroć. Poprzeczka została zawieszona tak wysoko, że Najstarsza chyba na swoim nie zatańczy, tak w każdym razie mówi ;)
Duszek skończył 4 miesiące. Nigdy w życiu nie widziałam takiego śmieszka i takiego gaduły. Kochamy go i każdą jego fałdeczkę nad życie.
Najstarsza i Prawiezięć zaczynają remont. Trochę im zazdroszczę- etap planowania, kupowania kafli, podłóg, mebli , dodatków to coś co uwielbiam, nie mogę się więc doczekać efektu końcowego, ale i wolnej chaty. Odgrażam się, że będę u nich przesiadywać na kawce od rana do wieczora, co wprawia Prawiezięcia w popłoch ;)
3. Prywatnie- z LA przyleciała na 5 dni moja przyjaciółka M., z Francji przyleciała A., więc tradycyjnie spotkanie naszej paczki odbyło się w sierpniu i jak zwykle tradycyjnie hucznie, oczywiście zakończone w pubie naszego kolegi.
Na blogach bywam rzadko, tzn. jestem, czytam, ale nie komentuję, jakby wszystkie słowa zostały już przeze mnie wypowiedziane, jakbym się intelektualnie i "humorystycznie" wypaliła. Za to FB jakoś bardziej mnie wkręcił, co w sumie jest głupie i złe, zwłaszcza, że własnie tą drogą dochodzą do mnie wieści ze świata PiS, a PiS to zło, więc wqurwiam się na maxa. Zgodnie z akcją- weź ze sobą na wybory chociaż jedną osobę, która dotychczas nie była, mam już takie osoby dwie i na tym nie zakończę swojej agitacji. Jeśli ta banda wygra ponownie, to koniec z nami, a rozbejany kraj i jego gospodarkę będziemy naprawiać tak długo jak po komunie.