Dzisiaj rozstałam się z Łodzią na dobre.
Co czuję?
Sama nie wiem. Uczucia mam mieszane. Przyjechałam do Uć na zawsze. Z wielu powodów. Po dość krótkim okresie zrozumiałam, że to nie moje miejsce, to nie moja bajka, to nie to. Ale czas leciał, pracowałam, dzieci rosły, kształciły się, pojawiła się Najmłodsza, ale jednocześnie uświadomiłam sobie, że Tata Najmłodszej i ja to nie do pary para. Buntowałam się, szukałam drogi powrotu, nie widziałam rozwiązania, ale całym sercem rwałam się do mojego miasta. Wiele się wydarzyło, wiele złego, wiele na mnie spadło, nie ze wszystkim mogłam sobie poradzić. Te wszystkie problemy utwierdzały mnie w jednym, że trudno mnie złamać. Biedowałam, walczyłam o każdy dzień, tonęłam i wypływałam, ale cały czas wierzyłam, że uda mi się wyrwać z tej matni.
Prosiłam swojego Anioła Stróża o wsparcie, błagałam o pomoc i za każdym, bardzo dramatycznym i beznadziejnym momencie wyciągał mnie za uszy. Kilka razy i tu prosiłam o wsparcie i kiedy wydawało, że to juz, że złapałam króliczka, nawet już tu dziękowałam za pomoc, w jakiś niewytłumaczalny sposób wszystko się rozpierdzielało dokumentnie. Zrozumiałam, że nie mogę pisać nic na wyrost, nie mogę przelewać swoich próśb i podziękowań na literki. Byłam przesądna, ostrożna. Dzisiaj już mogę powiedzieć oficjalnie - DZIĘKUJĘ. Udało mi się wyrwać. To nie oznacza końca pewnych moich problemów, ale jeden z większych poszedł w pisdu! Tak, tak to nazwę, bo doskwierał mi tak bardzo, że wyrywał mnie ze snu w środku nocy i stawiał na równe nogi. Wiele problemów przede mną, wiele za mną. Będę walczyć, bo widać taką rolę wybrał dla mnie los. Nic mi nie przychodzi gładko jak z płatka. Mam dzisiaj wiele lat na karku, więcej za mną niż przede mną, to nie wieje optymizmem, ale ma dzieci, mam Was i mam marzenia. Są coraz mniejsze, coraz bardziej przyziemne, ale są. Tak mi dzisiaj trudno położyć spokojnie głowę na poduszkę, tak nadal trudno uwierzyć, że zamknęłam to, co uważałam, że mnie pogrąży, jakkolwiek enigmatycznie to zabrzmi. Kto mnie zna, wie o co kamon.
Zaczynam znów życie wrocławianki, którą jestem z krwi i kości. Jestem lokalną patriotką i gdy chodzę ulicami, widząc młode, piękne pokolenie, zazdroszczę im wszystkiego- niepamięci o tym co było wywalczone, perspektyw, wielu lat życia w tym cudnym mieście. Ej, kochani, macie zajebiście, wykorzystajcie to! Ja, wrocławianka z Rynku, coś sobie uzurpowałam, coś spieprzyłam, gdzieś zawiodłam, ale wróciłam na swoje ostanie pięć minut.Ufam, że najem się tego miasta, ogrzeję się nim, zachłysnę znów.
sonic
Niech tak będzie! Czyli mam jeszcze jedną wrocławiankę do poznania.
OdpowiedzUsuńTak, Ewciu, a ja krakowiankę :) Zrobię parapetówę na 100 fajerek i ma nadzieję, ze się pojawisz :)
UsuńNie podoba mi się "ostatnie pięć minut", poza tym chapeau bas i NIEZLICZONYCH minut, które ciągle i nadal przed Tobą.
OdpowiedzUsuńteż mi się nie podoba, ale nawet tak niepoprawna optymistka jak ja, czasem bywa realistką :?*
UsuńA tam, wez nie pitol. W takim razie powinnam już do trumienki się kłaść, a przynajmniej czołgać się w stronę cmentarza:)
Usuńa ja obok....jeszcze pare tygodni i nastepne CYK na zegarze szczeli. a niech szczela!!!!!!!
UsuńNiech nam jeszcze długo CYKa !:P
Usuń... i szczela!!!
Usuńi szczela korkami od szampana ! :)
UsuńJak to mawiają starzy ludzie"życie to nie je bajka ino bitwa". Przez to co za nami,wiemy,że żyjemy.
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj:)
jeden znajomy moich Rodzicow mowil "zycie to nie je bajka" i dopiero po wielu latach zrozumialam, co mowil a Rodzice rechotali...ech ci dorosli ;)))
UsuńOrko, dziękuję :*
UsuńOpakowana- też tego nie rozumiałam hahahahah
AMEN !!!! Sonik wojowniczko )))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSonicu, jestes w TYM wieku, kiedy spasc nizej sie nie da i odbija sie czlowiek od dna i za kazdym zakretem COS czeka i wcale nie zle....zobaczysz!!
OdpowiedzUsuńW sumie, to brzmi to optymistycznie, to że nie da się już niżej;)
UsuńBuźka, Wulkanie Energii i Optymizmu :*
smutne....
OdpowiedzUsuńano smutne, więc se pochlipuję od wczoraj
UsuńTy dobrze wiesz, że moje życie to nie je bajka , jak piszo Dziewczynki :)
Są ludzie, którym wszystko przychodzi ot tak, są i tacy, którzy muszą wyszarpać każdą odrobinę szczęścia. Udało się, Sonic, tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńTak, muszę ładować się pozytywną energią, coby przeganiać tą złą
Usuń:*
Soniczku, wszystkie niepowodzenia są po to, byśmy potrafili docenić w życiu każdą dobrą chwilę i jej nie przegapili. Najtrudniejszy przedmiot w szkole życia to "sztuka wyboru", czyli umiejętność rozróżnienia chciejstwa od konieczności i marzeń możliwych do zrealizowania od tych całkiem nierealnych. Uczymy się tego calutkie życie a mało kto w chwili odejścia może się pochwalić bardzo dobrym stopniem z tego przedmiotu.
OdpowiedzUsuńNiech Ci się szczęści w nowym/starym miejscu!!!!
Anabell, w tym też tkwi problem, że ja wiele błędów popełniłam w życiu i teraz spijam to gorzkie piwko :/
UsuńDziękuję, kochana Aniu :*
Sonic,pamięć jest sadystką,nie rozpamiętuj.
OdpowiedzUsuńPatrz do przodu i ciesz się triumfem.
Powodzenia w nowym domku!
Hanna
Hanno, tu mi się ulało, zresztą w poprzednim poście obiecałam coś wyjaśnić, więc stąd ta notka.
UsuńZrobiłam pewne podsumowanie, na co dzień nie rozpamiętuję przeszłości, wierz mi, nie robię tego, w przeciwnym razie bym zwariowała. Nie robię tego pewnie też dlatego, że tak robi moja matka, ona się karmi wszystkim co złe od początku Wielkiego wybuchu i to jest wykańczające dla niej i dla jej otoczenia ( czytaj- mnie ).
Dziękuję, kochana :*
Czasami w zyciu bywa tak, ze trzeba wrocic do punktu wyjscia...
OdpowiedzUsuńZaczac od nowa...
Silna z Ciebie Kobieta Sonic :***
ano wróciłam do punktu wyjścia... o niemal 14 lat za późno :(
Usuńbyłam w Uć równo 13,5 roku, ale gdybym nie była, nie miałabym Najmłodszej, mojego ukochanego maleństwa, które właśnie mnie przerosło :)
Buziaki :***
Niech dobra energia tego miasta Cie przenika i napędza:)
OdpowiedzUsuńJa akurat nie planuje na razie przeprowadzki, ale jak chodze po Warszawie to myślę jak Ty o Wr
A młodzi ludzie zawsze mnie usmiechaja, choc dla nich to wcale nie sa jakies zajebiście dobre czasy, oni też maja pod górke w wielu sprawach
Dla nas przynajmniej byl jasne, kto jest dobbry, kto zły
Masz rację, Rybeńko, młodzi też nie mają teraz lekko mimo, że mają więcej niż my. Ale nie jest bezpiecznie i tak jak mówisz, trudno obecnie odróżnić ziarno od plew :/
Usuń:*
:*
UsuńA przepraszać musiałaś? mamusię przepraszać za coś tam i coś tam i za cały świat i okolicę też.
OdpowiedzUsuńW tym roku postawiłam na jej grobie znicz z sercem, chyba udało mi się wybaczyć nareszcie. :)bo to przecież dobra wręcz święta kobieta była. :)
Wybaczenie nie przebaczenie jak by to natychmiast skorygował mój mąż, specjalista od wybaczania (treningi od 30 lat), wiem że jest to potężne silne i dalej nie mogę się nadziwić mimo iż obserwuję te procesy u ludzi od wielu lat. Ale ja nie o tym a o tym że moje miasto jest trudne, ja sama urodzona łodzianka nie lubiłam go, aż gdzieś tam wewnątrz zmieniłam nastawienie. Nie jest to łatwe do kochania miejsce, wiele tu bólu i krzywdy nie tak dużo jak w Warszawie ale i tak sporo się przez lata budowania tego miasta nazbierało.
Niech Twoje miejsce wspiera Ciebie i Twoją rodzinę i to wsparcie niech przemieni się w miłość i bezpieczeństwo Amen. :)
Z przepraszaniem to może nie, chociaż byłoby pewnie mile widziane:P , ale cały czas wypominanie, rozpamiętywanie, życie złymi wspomnieniami, doświadczeniami, echhhh
UsuńOczywiście mama jest święta, nieomylna, pokrzywdzona i oszukana :)
To nie tak, że nie lubię Uć, po prostu jest inna od Wrocka i tyle, a nawet ją pokochałam za pewne jej uroki, jednak wolę być u siebie, zdecydowanie wolę.
Buziaki:***
Wszystkiego najlepszego zatem na nowej drodze zycia:))) Wrocław to piękne miasto. Ma dużo dobrej energii. Chłoń ją:) Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńTaką mam nadzieję, Kalipsiątko :*
UsuńSoniczku, teraz będzie tylko lepiej, dużo lepiej.
OdpowiedzUsuńTego się trzymajmy.
Buziaki od Bezowej
Dziękuję, Aneczko :***
UsuńI dobrze, zycie zatoczylo kolo i nawet go zamknelo. Najlepszego na nowym/starym !!!
OdpowiedzUsuńZatoczyło z dużym rozmachem ;)
UsuńI dla Ciebie, Star, dużo , dużo dobrego, a przede wszystkim zdrowia!!!
:*
Przeczytałam raz jeszcze co napisałaś i...życzę Ci powodzenia we Wro, na każdej płaszczyźnie i w każdym wymiarze. Czasem lata miną zanim odnajdziemy swoje miejsce, ja mojego jeszcze nie odnalazłam i nie chce się nic układać po mojej myśli. I jestem już zmęczona.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że i ja czytałam ten tekst kilka razy, za pierwszym razem się poryczałam.
UsuńWiem, że masz teraz cięższy okres, ale pewnie jak i ja waleczna z Ciebie osóbka, więc dasz radę. Wiem też, że to się fajnie mówi- "dasz radę", i niby to nic nie zmienia, ale gdzies tam w podświadomości jednak dodaje otuchy. Mnemo, trzymam za Ciebie kciuki :***
No to zacumowałaś u brzegu. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńWszystko w Twoich rękach, nie rozpamiętuj.
Rucianko, to nie rozpamiętywanie, to było podsumowanie tego 13,5 rocznego pobytu w Uć .
UsuńJa nie z tych rozpamiętujących ;)
Buziaki ***
To co innego.:)
UsuńCiekawe czy Najmłodsza będzie kiedyś chciała wrócić na stałe do swojego miasta.
a w życiu, nie chce tam mieszkać !ona wręcz nie lubi Łodzi
Usuńkocha Wrocław i to miejsce, gdzie będziemy mieszkać
Siły i spełnienia, kochana!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Aniu :*
UsuńJak to melancholijnie... czasem tak trzeba.
OdpowiedzUsuńSoniczku, szczęśliwości we Wrocławiu!
I mniej krytycyzmu wobec siebie. :) każdy coś w życiu pieprzy, ale przecież nie robi tego celowo, co nie? :)
Alutko, ja zawsze chciałam dobrze i zawsze wydawało mi się, że taka mundra jestem, a życie weryfikowało moje działania :/
UsuńPoza tym, właśnie się dowiedziałam, że kwestia gazu w tym tygodniu to baaaaaaardzo wątpliwa sprawa, bo deweloper czegoś nie dopełnił !!! Popłakałam się dziś, bo ja już tego mam absolutnie dość :((((
Soniczku, każdy z nas popełnia błędy i będzie je popełniał, ale przecież nie robimy tego specjalnie, sobie na złość. A wiesz, życie często weryfikuje w jakimś celu. Tylko czasem trudno nam ten cel dostrzec.
UsuńPłacz ile wlezie! Płacz jest bardzo dobry i oczyszczający. Ja swego czasu zamknęłam się na płakanie, a po latach nadrabiałam ze zdwojoną mocą. Teraz jak się wypłaczę to nagle się okazuje, że jestem dużo spokojniejsza. :)
Ściskam Cię mocno! :*
Mamusia widzę z tych co wiedzą lepiej i energię wysysają,wiec wiesz co należy z tym zrobić,dystans, pewność siebie i nie dawaj sobie wepchać dziecka w brzuch. NO.Głowa do góry! Tak wiele osiągnęłaś,bądź z siebie dumna, jest z czego. Zawsze są plusy i minusy naszych decyzji,nie ma co roztrząsać ,tylko iść do przodu,a Ty jesteś kobietą czynu.
OdpowiedzUsuńPotrzeba Ci odpoczynku po ostatniej harówce!
Dorko, mama to oooooossssooooobnyyyyy temacik ;)
UsuńNiestety, jest przykładem typowego wampira energetycznego. Kilka razy coś o tym wspominałam tutaj na blogu,ale całej prawdy pisac nie chcę, szkoda nerw.
W sumie, to ja się wyzwoliłam od niej w bardzo znacznym stopniu, nie rusza mnie już tak jak niemal przez całe życie, ale do tego trzeba dojrzeć. Żeby być sprawiedliwą, zauważyłam ostatnio, że trochę złagodniała, wydarzyło się kilka spraw...może zrozumiała coś ??
Oby to szło w tym kierunku , życzyłabym sobie tego :) I jej :P
Buziaki :*
Wrocek jest dobry by zaczynac od nowa. Taki jakis, otwarty na innych, nowych. Miasto z dobra energia.
OdpowiedzUsuńMoj syn bedzie tam swietowal Sylwestra.
Mam nadziej, ze sie kiedys w tym Wroclawiu spotkamy, w takich Tajnych Kompletach, na kawie np.:)
Nowych-powracajacych:)
Usuń