środa, 9 marca 2016

Luleczka i jej przyjaciele za Tęczowym Mostem





Dzisiaj mija pierwsza rocznica  Twojej śmierci, Luleczko.
Tak wiele z Tobą ubyło.
Nie ma dnia, byśmy chociaż przez chwilkę o Tobie nie pomyślały.
Czas nie leczy ran, Luleczko.
Nie ma w nas zgody na to co Ciebie spotkało i co spotkało nas.
Tęsknimy za Tobą i tęsknić będziemy.


Dziesięć miesięcy wcześniej odeszła w tragicznych okolicznościach Twoja przyjaciółka, nasza przyjaciółka, nasza ukochana Yorczynka. Twoja towarzyszka zabaw, nasza milusińska, wielkie serducho  na czterech łapkach. Jej nagła śmierć była dla nas wielkim bólem, wielką stratą, Najmłodsza przeżyła to okrutnie, ale Ty dodawałaś nam otuchy i łagodziłaś ból.
 Dobrze, że wówczas byłaś z nami.










                                              tak czekałyście rano na śniadanie


Wraz z Waszym odejściem odchodzili  czworonożni przyjaciele z innych blogów.
Gosianka pożegnała Rufficzka i Amisię, a Kayron zaginął




Za tęczowy most poszli do Ciebie Grażynka Hany


i Aron Anny 

                                   

 To Munia Izy z Kidowa, która odeszła 12.10.2015


  Fretka Grażynki 


My tutaj możemy tylko wierzyć, że czekacie tam na nas szczęśliwi.

Ten wiersz napisałam dla Ciebie, Luleczko, rok temu.
Dzisiaj dedykuję go również wszystkim naszym braciom mniejszym, którzy odeszli tam z Tobą.


Luleczko
Jest taki most, Tęczowy Most,  który oddziela  
(tylko na chwilę) człowieczy los od wiernego Przyjaciela.
Gdy tam już dotrzesz, nasze Kochanie,
będziesz bezpieczna, nic się nie stanie.
Rozejrzyj się dobrze- otwórz oczka, postaw uszy-
widzisz ? Nie jesteś sama, tam pełno dusz przy Twojej duszy.
Zbyt szybko tam poszłaś, nasza Radości,
i chociaż  nowy dom jest  pełen miłości
to...
 czekaj tam  na nas.


sonic


PS.
Jeśli ktoś z Was chce dodać zdjęcie swojego zmarłego przyjaciela, to chętnie je dodam. Niech będą razem w tym dniu.

33 komentarze:

  1. Jak ladnie wspominasz przyjaciol ! najwierniejszych...oni tam czekaja , na pewno...

    OdpowiedzUsuń
  2. No i poryczałam się. ♥♥♥♥♥♥
    Są szczęśliwe, to jedno co nas pociesza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pare razy w tygodniu płaczę z tęsknoty....
    Minął rok i jeden dzień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślałam o Fretce, ale nie mam zdjęcia :(
      wyślij na soniczkowo@gmail.com

      Usuń
  4. Sonic, bardzo smutne jest to odchodzenie naszych wiernych Mniejszych Braci.
    Nie można zapomnieć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo, nie można zapomnieć i nie wolno zapomnieć. One by o nas też pamiętały:(((

      Usuń
  5. :(( Soniczku... Moich zwierzaków jest aż trzy... :(((((((
    Luli też nie zapomnę. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, Twoich trzy, moich dwa :(((
      dużo na nas spadło przez ten rok :(
      One wszystkie są jednak z nami, są każdego dnia

      Usuń
  6. nie wiedziałam o Lulce ...domyśliłam się...nie wiem co się stało((( a u nas odszedł mój kot Idiot, po osiemnastu latach i walce o każdy dzień, w kwietniu będzie rok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tekście jest link do tego dnia, w sumie post z 10-tego, bo pisałam po północy
      potem kolejne posty o Lulce i jej pożegnaniu
      a potem miałam problem z pisaniem, nadal mam, ta śmierć miała bardzo duży wpływ na moje życie

      Usuń
    2. no i oczywiście, przykro mi z powodu kocura :***

      Usuń
    3. o kocurze nie mogę pisać do dziś..u Ciebie, to jedno jedyne zdanie

      Usuń
    4. rozumiem, kochana, rozumiem
      ♥♥♥

      Usuń
  7. Luna(*)-2000, Tofik (*)- 2007, Czaruś (*)- 2014. Psinki, bardzo za wami tęsknię, łzy same lecą. Margolcia.
    P.S. Sonic, dziękuję, że na Twoim blogu mogłam o nich wspominać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margolciu, wyślij mi zdjęcia, jeśli masz. Z przyjemnością wstawię je tutaj, niech będą tu z nami ♥

      Usuń
  8. to ja chyba sie cieszę, że nie mam zwierzaków, serce mi się na cudze rozpęka nawet...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozpęka, rybciu, ale ja nie wyobrażam sobie życia bez zwierzaczka

      Usuń
  9. Szkoda, że nie jest tak, jak wydawało mi się w dzieciństwie. Dlugo myslalam, że zwierzęta nie chorują i nie umierają, jak ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki Kochana, że wspomiałaś Aronka. Serce mi pękło dwa tygodnie temu. Ściskam Was wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Aniu, co przeżywasz :((( I co przeżywać teraz musisz. niema na to zadnej rady, żadnego pocieszenia, musimy to po prostu przeżyć i wypłakać
      Serdeczne buziaki :***

      Usuń
  11. za kazdym razem jak któryś futrzak odchodzi...mówię never!!! zero kudłatych!!!..ale się nie da...właśnie otulona jestem futrami...głowa mi pęka od hałasu bo tak mruczą...
    bardzo wam współczuję tej straty....niewyobrażalnej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, Qrko :*
      Najstarsza też sie zarzekała i trochę trzymała się z boku , nie chciała się wiązać emocjonalnie z Toffi, ale teraz już ... popłynęła, kocha ja bardzo , ze wzajemnością :)

      Usuń
  12. Dzień dobry, Sonic. Przeczytałam Twój wiersz o Luleczce.Wzruszył mnie, obudził wspomnienia, napełnił smutnym przeczuciem a raczej pewnoscią, że przecież za kilka lat znowu będę cos takiego przezywac. To nieuniknione, bo nasi zwierzęcy przyjaciele zyją o wiele krócej od nas. Ale w pewnym sensie to lepiej, bo jak by zyli bez nas (a przecież i tak sie zdarza).
    A wiec doceniam i cieszę sie tym ,co jest, póki jest. Bo to chwila tylko...
    Pozdrawiam Cię ciepło!*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Olgo :)
      Myślę, że cześć osób, bardziej tych z reala, niż stąd dziwnie podchodziła do mojej/naszej żałoby,
      ale dla nas Lulka i Szercia były wyjątkowe, opłakiwaliśmy je nie mniej niż bliskich, a własciwie bardziej, jakkolwiek to brzmi. Były nam wierne, kochały nas szczerze i oddanie, były od nas zalezne, a my traktowałyśmy ich jak pełnoprawnych członków rodziny, przekładałyśmy ich wygodę nad swoją. Te śmierci były dla nas trudne, bo Szercia zmarła w 30 minut, przejechał ja rower- był pies, nie ma psa- to był SZOK!
      Lulka poszła na zabieg, który mial z założenia przedłużyć jej młode życie miała 2,5 roku, a zmarła w męczarniach przez konowała, oszustkę i rzeźniczkę i to nas już załamało.
      Mam teraz kolejnego yorka i drżę o niego, mam też tę świadomość i ciężko mi z nią, ale jak Ty, cieszę się póki ją mamy.
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń