Zbierałam się do tego posta od poniedziałku, musiałam ochłonąć, bo przeżyłam niezły szok po spotkaniu, który zafundowała mi pani "weterynarz", ta która podjęła się sterylizacji Luleczki. Ten zabieg, jak już wiecie, doprowadził do śmierci naszą ukochaną pupilkę
Spotkałam się z nią przygotowana do tej rozmowy, miałam ze sobą wyniki sekcji zwłok, wszystkie wykonywane wyniki, opisy kolejnych czyności przeprowadzonych przez zespół lekarzy z Kliniki, która ratowała Lulkę, oraz wszystkie rachunki.( mam je do wglądu )
Pani wyparła się wszystkiego!
1. Kłamała twierdząc, że ona proponowała córce do wyboru zabieg z usunięciem macicy i bez !!!
Dopiero, gdy moja córka weszła do gabinetu ( na początku weszłam do gabinetu sama, bo córka siedziała w tym czasie w samochodzie, bo nie chciała nawet widzieć tego babska) zaczęła się plątać i mówić, że ona wszystkim tak proponuje, więc na pewno córce też musiała to proponować. Nie proponowała ! Argumentem dla tej pani była m.in cena- 100 zł różnicy! Tak czy siak- ona nam tego nie proponowała! Byliśmy przekonani, że Lulka jest całkowicie wysterylizowana!!!, bo jak sama ta pani twierdziła, trzeba to zrobić, by w pryszłości Lulka nie miała raka narządów rodnych.
2.Wmawiała nam, że nowe metody mówią o wycinaniu tylko jajników, chyba że macica już jest chora i mamy jej nie uczyć zawodu. Ale gdy ją zapytałam kiedy ona podejmuje decyzję o wycięciu macicy to odrzekła, że w trakcie zabiegu i gdy jest czysta to nie wycina, a gdy źle wygląda wycina, a że u Lulki była czysta, to nie wycięła- wniosek: podjęła decyzję na stole operacyjnym, a nie dlatego, że tak z nami uzgodniła! To, że przeprowadziła taki zabieg z małym nacięciem było najprawdopodobniej przyczyną śmierci Lulki. Sekcja zwłok wykazała, że Lulka miała perforację pomiędzy żołądkiem, a dwunastnicą, treść jelitowa wysączała się, nastąpiło zapalenie otrzewnej. Ta perforacja nastąpiła albo dlatego, że ona nacieła ten odcinek , albo szarpnęła za tą część narzędziem i pękło. Gdyby zrobiła duże nacięcie miałaby dostęp i większy wgląd w jelita. W opisie sekcji jest też zapis, że jeden jajnik nie został wycięty w całości- tego też się wypierała, twierdząc, że to nie możliwe, a lekarz kłamie! Rozumiecie- mam dokument z pieczątką i podpisem lekarza - ale ona twierdzi, że ją opinia innego lekarza nie przekonuje ?
3. Wypierała się, że Lula miała ciążę urojoną, którą przecież ona sama stwierdziła podczas pierwszej wizyty u niej w gabinecie i ten fakt przedstawiła mojej córce jako powód do natychmiastowego przeprowadzenia zabiegu sterylizacji i w konsekwencji nasz pies znalazł się w po kilku dniach u niej na stole.
W końcu przyznała się, że tak, ciąża urojona była, ale że w sutkach było już wszystko zasuszone. Jest to absolutne kłamstwo, Lulka nie dostała od niej żadnych leków w tym kierunku, a fakt jest taki, że w dniu śmierci Lula miała w sutkach mleko!- jest to opisane w sekcji.
4. Nie chciała przeczytać wyników sekcji zwłok, z lekceważeniem odsuwała od siebie dokumenty- twierdziła, że ten lekarz z Kliniki jest dla niej żadnym lekarzem, że to naciągacz i on ma złą opinię na forach internetowych, i nie obchodzi ją jego zdanie. Że ona jest dla niego konkurencją i on ją chce wykończyć. Powiem tylko, że właściciel kliniki to chirurg z 20-letnim stażem, a ta klinika to olbrzymi kompleks, kilkanascie pomieszczeń, doskonały sprzęt medyczny, u tej pani malutki gabinet, gdy się rozglądałam nie wiedziałam w sumie gdzie jest oddzielna sala operacyjna, nawet nie wiem czy takowa jest.
5. Na zarzut, że odmówiła przyjścia do konającego psa odparła, że onanie może wychodzić i musi mieć otwarty gabinet, bo ma klientów. Powiedziałam jej, że mogła wystawić kartkę z napisem "zaraz wracam" i iść ratować swojego pacjenta, który w tym czasie konał ( jakieś 250 m od jej gabinetu) Odparła, że nie mogła- no cóż widać przyszłe ewentualne możliwe od osiągnięcia zyski na nowych klientach są dla tej pani ważniejsze, niż poczucie elementarnej przyzwoitości i odpowiedzialność za pacjenta, za którego kasę już się otrzymało. To dość znamienna sytuacja, bo pani reklamuje się na stronie, że ma pogotowie weterynaryjne i wyjazdy do pacjentów w pilnych sytuacjach! Czyli co, Lulka nie była nagłym pilnym przypadkiem, czy pani bała się nam spojrzeć w oczy, bo wiedziała, co zrobiła? Dodam, ze podczas pierwszych rozmów z nią, gdy Lulka miała w sobotę wieczorem wymioty z krwią, sugerowała, że to nic strasznego, by przyjść w poniedziałek - nie powiedziała, żeby iść do kogoś po pomoc, sama też nie zaoferowała przyjazdu. Potem wmawiała, że Lulka pewnie połknęla truciznę i do końca się tego trzymała. Wyniki krwi to wykluczyły !
6. Odmówiła zwrócenia jakichkolwiek kosztów- wychodzi na to, że dostała ode mnie wynagrodzenie za wykonanie innej usługi niż ta, na która się umówiła z moją córka( miała przeprowadzić całkowitą pełną sterylizację z wycięciem macicy), co w konsekwencji doprowadziło do śmierci mojego psa. Nie wspomnę o kosztach ratowania życia Lulki w klinice - 1550 zł
7. Dałam jej szansę na polubowne załatwienie sprawy, przyznanie się do błędu. Nie skorzystała z tego.
Tak to z grubsza wyglądało. Była strasznie bezczelna i nie dawała mi dojść do głosu. Na pytanie :"Dlaczego wobec tego nasz pies nie żyje, skoro ona wszystko dobrze zrobiła ?", nie potrafiła odpowiedzieć.
Bardzo to przeżyłam. I ja i cała nasza rodzina czujemy się skrzywdzeni. Dla mnie to nie jest lekarz, któremu powierzyłabym jeszcze raz swojego psa. Każdy ma prawo do popełnienia błędu, ale ona popełniła ich zbyt wiele. Ponadto, każdy przyzwoity człowiek, w tym osoba zaufania społecznego jakim jest lekarz, powinien mieć na tyle odpowiedzialności i przyzwoitości, by do błędu się przyznać.
Ostrzeżemy na osiedlu kogo się da, by nie skrzywdziła już w podobny sposób nikogo.
sonic
a na niebie właśnie jest zaćmienie Słońca
Popatrz, a dr Kemilew, ten od komórek macierzystych oddał nam pieniądze za podanie komórek kiedy tylko się dowiedział, że Rufi miał raka i że komórki nie mogły pomóc. Są uczciwi lekarze.
Dowiodła tego kilka razy. Przyjeżdżając do Myszki i jej małych gdy wyciągnęłam je z piwnicy - nie wzięła ani grosza, Lecząc kota przybłędę, któremu później znalazłam dom - ani grosza. W wielu przypadkach bierze tylko za leki i to po cenie hurtowej... Nie ma dla niej godziny w której jest niedostępna...
Rozgłaszajcie Sonic... już nawet nie w akcie odwetu ale aby uratować kolejne niewinne stworzenie
Przytulam mocno...
:*
Ale może w ten sposób uratujesz inne zwierzaki.
ona wycina wszystko właśnie po to, żeby nie zostawić czegoś chorego, czegoś czego gołym okiem nie widać.
nie bardzo wiedziała co do niej mówię, gdy opowiadałam jej o przypadku twojej suni.
powiedziała, że takie postępowanie to barbarzyństwo i w życiu sie z czymś takim nie spotkała. (jest chirurgiem)
tak mi przykro, żal mi ciebie i córci.
słyszałam o tym w radiu i w pierwszej chwili myślauam, że Sonic tak szybko zadziałała :)
;P
Mnemo ma racje, z tym publicznym pietnowaniem mozesz sobie narobic klopotow, choc z drugiej strony masz czarno na bialym, ze zrobila fuszerke, ktora kosztowala zycie Twojego psa.
Kto wie ile istnień ma już na sumieniu...?
A do sądu też bym nie poszła. Szkoda zdrowia, jednak pismo przedprocesowe bym wysłała. Faktycznie to oburzające, żeby za tak spieprzony zabieg Sonic musiała jeszcze płacić.
http://muratordom.pl/prawo/porady-prawne/znieslawienie-pomowienie-zniewazenie-jaka-kara-co-grozi,254_11713.html
Nie ma przestępstwa zniesławienia, jeżeli zarzut postawiony niepublicznie (na przykład w prywatnej rozmowie) jest prawdziwy.Poza tym nie popełnia przestępstwa ten, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut:
dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub
służący obronie społecznie uzasadnionego interesu
Rozgłaszając publicznie zarzuty dotyczące działalności urzędników lub przedsiębiorców, nie poniesiesz odpowiedzialności karnej, jeżeli zarzuty te są prawdziwe.
Ja tu widzę interes publiczny- mam nadzieję, że dzięki temu żaden ziwerzak i jego właścicel nie zostaną tak potraktowani!
Sonic a może masz jakiegoś znajomego prawnika,który by mógł z"babą"porozmawiać o zwrocie Twoich kosztów jako formie ugody?Jeżeli się zdecydujesz na sąd dobrze by było wcześniej wysłać do niej takie pismo ugodowe na bazie dokumentów/wiadomości jakie posiadasz i Twoją propozycją ugody czyli zwrotu kosztów operacji i dalszego leczenia-dołożyła bym jeszcze koszty kremacji.Takie pismo przed sądem było by też dowodem Twojej dobrej woli w stosunku do niej.Zwrot kosztów sądowych też należał by do owej"baby".
Pozdrawiam serdecznie !
:***
Ucałuj Kalipsiątka ♥
Współczuję bardzo utraty przyjaciela...